104. W Bawełnianym Zamku.


Jak myślę o Turcji, to jako pierwsze pojawiają się przed oczami Bursa, Stambuł i… Bawełniana Twierdza, czyli Pamukkale. Pamukkale to miejsce tak przepiękne, niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju, że już w starożytności było nazywane przez Rzymian „pałacem” lub Trawertynami. Jest to twór wapienny, powstały przez wytrącanie się węglanu wapnia z gorącej wody tryskającej ze skał i schładzanej powietrzem na powierzchni. Powstają półkola, które wypełniaja się wodą, białym osadem węglanów, tworząc naturalne baseny, które wyglądają tak, jakby były pełne krystalicznej, błękitnej wody. Wrażenie jest niesamowite.

DSC_0545

DSC_0565

DSC_0568

DSC_0569

DSC_0602

Do Pamukkale miasteczka jedzie się ok. 20km z Denizli minibusem, podróż trwa ok. 20 minut i w samym miasteczku, które jest właściwie zbiorowiskiem hotelików i pokojów do wynajęcia oraz średniej klasy nocnych klubów, bez problemu znajdziecie nocleg. Ceny są przystępne, warto negocjować, bo poza sezonem zawsze jest taniej. Do Trawertynów, które są obecnie światowym dziedzictwem Unesco i Parkiem Narodowym można iść pieszo, to tylko kawałeczek pod górkę. Trzeba kupić bilet. Bilety są dzienne albo nocne. Warto poczekać do popołudnia, tak jak zrobiliśmy my i wejść ok. godziny 14.00-15.00, bo zwiedzanie i zachwycanie się obiektem trwa parę godzin a przy okazji można w środku spokojnie zaczekać do zachodu słońca i podziwiać Trawertyny nocą, oświetlone i równie niezwykłe jak w ciągu dnia.

DSC_0617

DSC_0620

DSC_0653

DSC_0674

DSC_0699

DSC_0707

DSC_0705

Przed wejściem na białą skałę trzeba zdjąć obuwie, spaceruje się boso albo w skarpetkach. Cała powierzchnia pokryta jest porowatą i chropowatą skałą wapienną, po której spływa ciepła woda. Uczucie jest cudowne, to jakby nieustanny masaż stóp! Trawertyny są pełne turystów, ale miałam szczęście zrobić wiele pięknych zdjęć bez tłumu, tylko ja, biała skała i błękitna woda. Byłam też jedną z odważniejszych osób, bo, przygotowana wcześniej, ściągnęłam ubrania i w stroju kąpielowym, błękitnym oczywiście, pluskałam się w każdym kolejnym basenie 🙂 Było pysznie!!!!!!

Wieczorem zjedliśmy chrupiące placki , które były specjalnością lokalnej kuchni, popijając oczywiście gorącą i słodką herbatą…Çay 😀

DSC_0709

DSC_0712

2 uwagi do wpisu “104. W Bawełnianym Zamku.

    1. Witam Pana, dziękuję ślicznie za odwiedziny na blogu i miły komentarz:))) Turcja czeka na Pana, kiedyś na pewno uda się tam wybrać. Trzymam kciuki i pozdrawiam!!

      Polubienie

Dodaj komentarz